Relacja z XV wakacyjnego wyjazdu SDT
Wałcz – Iłowiec 2024
7.07. – 14.07.2024
Po raz kolejny zaprzyjaźniona grupa członków Stowarzyszenia „Drogami Tischnera” wybrała się na letnią wycieczkę. Tym razem organizatorką była Basia Bandoła razem ze śląską grupą SDT. W niedzielne gorące popołudnie 7 lipca 2024 r. spotkaliśmy się w urokliwym zakątku „Leśny Dwór” w Iłowcu.
Pensjonat położony wśród lasów nad stawami od razu zachwycił ciszą i spokojem, a właścicielka, pani Wanda, powitała wszystkich bardzo serdecznie. Po obiadokolacji rozgościliśmy się w altanie nad stawem i rozpoczęły się śpiewy i opowieści, które, mimo zmęczenia uczestników całodzienną podróżą, trwały do nocy. W poniedziałkowy ranek pod pensjonat podjechał autobus i pan przewodnik Piotr Wojtanek zaprosił do zwiedzania Wałcza i okolic. Poznaliśmy historię miasta i zachwycili się budynkiem poczty zbudowanym w stylu neogotyckim, tzw. gotyk pomorski. Urzekły nas mozaiki pod oknami z symbolami pocztowymi oraz niezwykła wrzutowa skrzynka na listy wbudowana w ścianę.
Dzięki uprzejmości pana przewodnika i pracowników muzeum mogliśmy też zwiedzić część stałej ekspozycji muzealnej, bo aktualnie budynek muzeum jest w remoncie. Ciekawym obiektem na trasie zwiedzania był zegar słoneczny umieszczony na budynku dawnej szkoły. Następnie odbyliśmy spacer wzdłuż brzegów Jeziora Zamkowego i Raduń, bo Wałcz jest miastem dwóch jezior. Są tu doskonałe warunki do uprawiania sportów wodnych. Kiedy przechodziliśmy Aleją Gwiazd Sportu, pan Kazimierz Tischner wspominał, że jego żona Janina w czasach studenckich uprawiała wioślarstwo i trenowała między innymi w Wałczu w Centralnym Ośrodku Przygotowań Olimpijskich. Spacerując po promenadzie, widzieliśmy wielu trenujących wioślarzy.
Kolejnym celem naszej wędrówki była Morzycówka, gdzie znajduje się Ośrodek Edukacji Przyrodniczo – leśnej i Ekologicznej. Tutaj przyjęto nas serdecznie kawą i ciastkami, pani Agata zapoznała uczestników wycieczki z przyrodniczymi ciekawostkami okolic Wałcza. Po tym spotkaniu kontynuowaliśmy spacer przez bukowy las nad brzegami jeziora Raduń, przeszliśmy przez jedyny w Polsce most wiszący nad jeziorem i znaleźliśmy się w Centralnym Ośrodku Sportu, gdzie trenują nasi najlepsi sportowcy.
Stamtąd autobus zawiózł nas do winnicy „Invictus” w Dębołęce. Przeszliśmy przez pola pełne chabrów i rumianków, a właściciele przyjęli nas niezwykle gościnnie i oprowadzili po winnicy. Degustacja win odbywała się wśród winorośli przy dźwięku treli skowronków. W doskonałych humorach wróciliśmy do „Leśnego Dworu” w Iłowcu, a wieczorne posiady w altanie i przy grach planszowych trwały do późna.
Wtorkowe przedpołudnie poświęcone było pamiątkom po bitwie o Wał Pomorski zimą 1945 roku. W autobusie pan Piotr ciekawie przekazywał wiedzę o tych wydarzeniach historycznych. Gdy dotarliśmy do Skansenu Fortyfikacyjnego Grupa Warowna „Cegielnia” w Wałczu, przewodniczka, pani Justyna oprowadziła nas po ciężkim schronie bojowym B – Werk „Cegielnia Zachód”. Mieliśmy też okazję zobaczyć niektóre działa i pojazdy używane w czasie II wojny światowej. Na koniec pobytu w skansenie obejrzeliśmy ruiny schronu B – Werk „Cegielnia – Wschód”, który tkwił w zielonych zaroślach jak ogromne monstrum z innego świata. Potem pojechaliśmy do centrum miasta i tam na osiedlu pełnym bloków i kamienic mieliśmy okazję wejścia do unikatowego obiektu, jakim okazał się schron dowodzenia znajdujący się pod piwnicami jednej z kamienic. Schron ten powstał w roku 1935, a nad nim zbudowano kamienicę. Ściany o grubości 1 metra miały chronić dowództwo przed atakami lotniczymi. Placówka była dobrze wyposażona i miała zapewniony kontakt z miastem. Pobyt na jednym z największych cmentarzy wojskowych w Polsce zakończył nasze rozważania na temat walk o Wał Pomorski. Na cmentarzu znajdują się groby żołnierzy polskich i radzieckich.
Następnie udaliśmy się pod zabytkowy budynek z XIX w. zwany potocznie „Malborkiem Wałeckim”. Obecnie jest to siedziba collegium i różnych instytucji, a kiedyś znajdowało się tam II Liceum Ogólnokształcące im. ks. prof. Józefa Tischnera. W upalny dzień przyjemnie było znaleźć się w chłodnych murach tej pięknej budowli i posłuchać ciekawych opowieści pana Piotra oraz wspomnień Kazimierza Tischnera. Wtorkowy pobyt w Wałczu zakończyliśmy przyjemnym rejsem „Delfinkiem” po jeziorze Raduń. Pan kapitan bawił nas ciekawymi opowieściami, a nawet odbywały się tańce przy muzyce.
Środa 10 lipca rozpoczęła się ciekawie, bo nasza Basia prowadziła korepetycje z wiosłowania. Iłowiecki staw pod naszym pensjonatem posłużył za teren ćwiczeń przed czekającym nas spływem kajakowym. Ci, którzy się wahali, czy uczestniczyć w spływie, po lekcjach u Basi szybko nabrali ochoty na tę imprezę. Przed samym spływem, gdy dotarliśmy do Dobrzycy, pan Piotr opowiedział o znajdujących się tu ciekawych wykopaliskach archeologicznych. Wspomniał o pradawnym kamiennym kręgu i w pobliskim lesie pokazał ślady kurhanu. Potem wejście do kajaków i spływ pięknie meandrującą Dobrzycą, spokojną i dość płytką, ale pełną zasadzek w postaci konarów nad wodą i w wodzie. Miejsce niezwykle urokliwe, prawie cała trasa w lesie, odbijające się w wodzie drzewa i zarośla, refleksy świetlne, fruwające dookoła ważki, plusk wioseł i śpiew ptaków. Zieleń, zieleń, zieleń. Koniec naszej trasy w Golcach. Na niebie zbierają się ciemne chmury. Jeszcze chwila przed drewnianym zabytkowym kościółkiem i ciekawa opowieść pana Piotra o fundatorach tej budowli von Golzach. Obecnie obiekt ten jest w remoncie i niestety nie można go zwiedzać. Z Golców jedziemy do Dębołęki. W planie zwiedzanie zagrody z alpakami oraz spotkanie z przedstawicielami firmy Viking, która przygotowała dla nas kajaki, i zaprzyjaźnionymi właścicielami winnicy „Invictus”. Znad grilla unoszą się smakowite zapachy, lecz alpaki schowały się do szopy i tylko widać ich piękne pyszczki. Niebo robi się granatowe i zrywa się wiatr. Chronimy się pod wiatą i słuchamy opowieści o alpakach. Nagle na dach wiaty zaczynają spadać strugi deszczu. Ulewa przybiera na sile, wszyscy są już przemoczeni. Następuje zbiorowa ewakuacja do autobusu. W tym momencie podjeżdża samochód i wysiada z niego Sławek Niewczas, były dyrektor zawieszonego II LO im. ks. prof. J. Tischnera w Wałczu. W autobusie wszyscy próbują się przebrać w coś suchego, ulicą płyną strumienie, nic nie widać. Armagedon. Sławek odjeżdża, bo boi się, że utknie wśród tej wody. Nasz kierowca powolutku rusza do Iłowca. Na szczęście burza szybko mija i bezpiecznie dojeżdżamy do pensjonatu. Przebrani w suche ubrania udajemy się na obiadokolację. Emocje opadają, czas odpocząć.
Wieczorne słońce osuszyło trawy i w altanie można pośpiewać przy wtórze gitary, którą życzliwie dostarczyła pani Wanda. Czwartkowy poranek obudził się zamglony i deszczowy. Po śniadaniu udaliśmy się do Strączna, gdzie po prywatnym muzeum militarnym oprowadził nas pan Wojciech. Pokazał różnego rodzaju broń oraz kolekcję zabytkowych motocykli. Następnie ubrani w koszulki tischnerowskie złożyliśmy wizytę w Zespole Szkół nr 4 Rolniczym Centrum Kształcenia Ustawicznego im. W. Broniewskiego w Wałczu. Do tego zespołu zostało przeniesione II Liceum Ogólnokształcące im. ks. prof. J. Tischnera. Niestety obecnie z powodu niżu demograficznego nie ma naboru do tego liceum. Ugościli nas dyrektor szkoły i Sławek Niewczas, pokazując różne pamiątki po szkole tischnerowskiej. Potem pojechaliśmy do Tuczna, a po drodze zrobiliśmy zakupy w sklepiku Fabryki Czekolady „Ludwig” w Tucznie. Pan przewodnik Piotr Wojtanek opowiedział o historii Tuczna, które było miastem do 1945 r. Obecnie wokół dawnego rynku nie ma żadnych zabudowań, zostały zniszczone podczas działań wojennych. Podeszliśmy pod bramę pałacu, ale nie udało się zwiedzić obiektu, gdyż jest to posiadłość prywatna. Natomiast stojący obok późnogotycki kościół, cudem ocalały podczas wojny, zwiedziliśmy z panem Marcinem, który zaprowadził nas różne zakamarki, nawet na wieżę kościelną i do podziemi. Czwartkowy wieczór w Iłowcu upłynął nam przy różnych grach planszowych. W piątek 12 lipca udaliśmy się do Czaplinka (Tempelburga). W drodze słuchaliśmy ciekawych opowieści pana Piotra o templariuszach i joannitach. Na Rynku w Czaplinku był czas na wypicie kawy i krótki spacer, a potem z ogromnym zainteresowaniem chłonęliśmy informacje o średniowiecznym kościółku z pięknym barokowym drewnianym ołtarzem.
Pani przewodniczka na koniec swej opowieści pięknym śpiewem zademonstrowała, jak wspaniała jest akustyka w tym kościele. Rejs po Jeziorze Drawskim był kolejnym punktem naszego programu. Płynąc po jeziorze, podziwialiśmy ruiny zamku Drahim oraz tereny, na których osiedliły się kormorany. Śledziliśmy też na niebie klucze tych ptaków. Z Czaplinka pojechaliśmy do Uradza, gdzie znajduje się Muzeum Absurdu i Humoru. Z zaciekawieniem przypominaliśmy sobie absurdalne fakty z czasów PRL-u i słuchaliśmy dialogów z filmów Barei. Siedząc we wnętrzu autobusu Autosan mogliśmy obejrzeć najzabawniejsze sceny z komedii Barei, a na koniec zwiedzania zobaczyć słomianą kukłę z kultowego filmu „Miś”. W Wałczu pożegnaliśmy naszego przewodnika, pana Piotra. W doskonałych humorach wróciliśmy do Iłowca na obiadokolację, a potem pan kierowca zawiózł do Wałcza osoby chętne na Festiwal Dwóch Jezior. Z przyjemnością wysłuchaliśmy koncertu szantowego zespołu „Majtki Bosmana”, a potem z rozrzewnieniem słuchaliśmy znanych z czasów młodości piosenek w wykonaniu zespołu „Czerwone Gitary”.
W sobotę 13 lipca pogoda wyraźnie się pogorszyła, po całonocnym deszczu było mokro i mglisto. Najpierw obejrzeliśmy ruiny osiemnastowiecznego pałacu von Goltzów w Kłębowcu z bocianim gniazdem, które już istniało w XVIII wieku, a potem udaliśmy się do Skrzatusza. Tam znajduje się sanktuarium Matki Miłości Zranionej i Naszej Nadziei. Pielgrzymi przybywają do kościoła w stylu barokowym, aby wyprosić łaski przed cudowną figurką Piety. O godzinie 12 uczestniczyliśmy we Mszy św. odprawianej w tym kościele, a następnie wysłuchaliśmy historii opowiadanej przez panią przewodniczkę. Ze Skrzatusza wróciliśmy do Wałcza, gdzie trwały imprezy festiwalowe. Wysłuchaliśmy koncertu chóru i występów dziecięcych. Niektórym osobom udało się zagrać na bębnach i przed 18.pojechaliśmy do Iłowca. Ostatni wieczór spędziliśmy w sali konferencyjnej przy śpiewach z gitarą. Na zakończenie wieczoru Jola Księżarczyk przeczytała swój wiersz haiku, który doskonale oddawał atmosferę naszej wycieczki.
odkręca korek
szczupłą kobiecą dłonią
na tle zieleni
igły za liściem
sfilmowane porankiem
przechodzą cieniem
ktoś mi powiedział:
nazywam się jezioro
spływam kajakiem
Piotr opowiada
dzieje Wału Pomorza
zimnej Dobrzycy
Misiu nas goni
na karku sierść. Dalejże,
z pyskiem na oścież
upiorna burza
rozłożyła chmury grad
deszcz przed ulewą
Pieta w ołtarzu
przesłonięta płomieniem
zapalonej świecy
W niedzielny poranek po wspólnym śniadaniu zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie, podziękowali pani Wandzie za wspaniałą gościnę i naszej organizatorce Basi za to, że dostarczyła nam tylu miłych emocji. Kiedy pan Krzysiu podjechał autobusem, wszyscy zapakowali swoje bagaże i ruszyli do Piły, a stamtąd pociągami do miejsc zamieszkania.
Wanda Potoczek