Dzisiaj mija kolejna rocznica urodzin Józefa Tischnera. Zastanawiałem się za co poważam księdza profesora? No, był mądry, to nie podlega dyskusji, miał doktorat z filozofii, był dziekanem Wydziału Filozofii PAT, miał też rzadką umiejętność odróżniania dobra od zła. Był świetnym pedagogiem, czego mu bardzo zazdroszczę, lgnęła do niego młodzież akademicka i… małe dzieci z przedszkola, to on stworzył misia Bartka i niedzielne „jedynki”, to dla Niego ludzie przychodzili do kościoła św. Anny i św. Marka w Krakowie. Nie zawsze się z nim zgadzam i za to też go cenię.
Myślę jednak, że Józef Tischner był przede wszystkim facetem z krwi i kości, takim o którym się mówi, że ma… no właśnie. Ta jego autentyczność wpisuje się w krajobraz sylwetki „księdza Jegomości”. Jego postrzeganie Boga było na wprost, a kazania czytelne i trafiały w sedno. „…Trudność rozumienia nie polega na tym, że wiara jest złożona, a my prości, ale na tym, że my powikłani a wiara prosta…” mawiał ksiądz profesor, w tym jednym zdaniu zawiera się cała istota naszego chrześcijańskiego życia.
W dniu urodzin życzymy Ci księże filozofie przyszłości pełnej naśladowców – szczerych, prostych i niepowikłanych, którzy czerpiąc z Twej nauki będą wierni prawdzie, wszak „…ten przetrwa, kto wybrał świadczenie prawdom oczywistym. Kto wybrał chwilową iluzję, by na niej zarobić, ten przeminie wraz z iluzją…„.
p.o. humanisty – Piotr Kak